sobota, 31 marca 2012

"Wyspa mojej siostry" Katarzyna Ryrych

Kilka, naście, dziesiąt książek rozpycha się łokciami, tłoczy w kolejce, obrzuca mściwymi spojrzeniami rywali. By zaistnieć (tu), chwilę pobłyszczeć, zebrać wyreżyserowany aplauz i wreszcie zniknąć pokrywając się kolejnymi warstwami kurzu. Tymczasem Wyspa mojej siostry kuca nieśmiało w kącie, zupełnie pozbawiona "parcia na szkło". Samodzielnie ją wypycham. Bez pytania o zgodę, niemal na siłę. Ona płoszy się, czerwieni. Tłumaczę. To Twoje miejsce. Podium.

Przepiękna. Przewzruszająca. O tym co między Mysią, a jej starszą-młodszą siostrą Pippi (piegowatą, grubą dziewczynką z zespołem Downa). O tych spojrzeniach, które udają, że nie widzą, a gdy się oddalasz, kilkanaście par oczu wpatruje się w twoje plecy. O samotnie dryfujących wyspach. O bezgranicznej akceptacji. Trudnych wyborach. I o tacie. Zwykłym-niezwykłym tacie.


Wydawnictwo STENTOR, 2011

środa, 28 marca 2012

"Super-Charlie" Camilla Läckberg

Nie tak dawno temu, w pewnym bardzo zwyczajnym mieście, a konkretnie: w bardzo zwyczajnym szpitalu, urodziło się bardzo zwyczajne niemowlę. Charlie. Za oknem kilka zwyczajnych gwiazd rozświetlało całkiem zwyczajne czarne niebo. I nagle wydarzyło się coś. Coś co na zawsze przerwało zwyczajność. 

"Daleko w kosmicznych przestworzach dwie gwiazdy zabłąkały się i wpadły na siebie. Tu, na Ziemi nic nie było słychać. Jeśli akurat ktoś nie spał, i spojrzał w niebo, mógł zobaczyć jak gwiazdy eksplodują i zostaje z nich tylko lśniący gwiezdny pył, który w oka mgnieniu znikał gdzieś w przestworzach. Jednak trochę spadło na Ziemię i dostało się przez szpitalne okno do pokoju, gdzie spał Charlie. Gwiezdny pył osiadł na śpiącym niemowlaku, który nie miał pojęcia, że od tej chwili nie będzie już zwyczajnym niemowlakiem..."

Super-Charlie szybko nauczy się ukrywać swoje super moce (w trosce o zdrowie psychiczne swojej rodziny), by później skwapliwie z nich skorzystać. Przy okazji ukruszy konserwatywny mit starszego brata, odwracając role i przejmując odpowiedzialność za wydobywanie z opresji swojego rodzeństwa.

Przyznam, że miałam nie lada kłopot z oceną Super-Charliego. Puściłam więc go w świat. I tak, z rąk do rąk, od przedszkolaków po szkołę podstawową wędrował w celach czysto naukowych, a do mnie spływały zgodne recenzje. 8/10. To finalny wynik nadany Super-Charliemu przez moich respondentów. Wcale niebagatelny i - jak mniemam - podrasowany wrażeniem, jakie wywierają ilustracje (efektowne, dopracowane, w specyficznym disney'owskim stylu).

A na koniec ciekawostka. Camilla Läckberg, szwedzka autorka powieści... kryminalnych, które od lat osiągają czołowe miejsca na listach (nie tylko skandynawskich) bestsellerów, prywatnie ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, Willa i Meję (to ich poznajemy w książce jako rodzeństwo nad-niemowlaka). W 2010 roku Läckberg ponownie wychodzi za mąż (książkowy tata policjant), a na świecie, w pewnym bardzo zwyczajnym szpitalu, pojawia się Charlie. Super-Charlie.


Wydawnictwo Czarna Owieczka, 2012

środa, 21 marca 2012

"Czyja babcia?" Stina Wirsen

Pamiętacie misia? Koślawego, zmechaconego kłębka. Jakie kłody pod nogi rzuci mu tym razem autorka? W jak skrajne stany go wpędzi? Czym zmaltretuje? Ano: dzieleniem się. Przyznacie, dla dwulatka kaliber to potężny. Zwłaszcza, jeżeli przedmiotem sporu jest... babcia. No właśnie. Czyja babcia?*

Mocna lektura. Eksperymentalna. Podobno też kontrowersyjna (podobno istnieją dzieci, które nie wymiotują równie malowniczo jak kuzynka misia, podobno z ich ust nigdy przenigdy nie wybrzmiewają słowa "głupi", "brzydki" - to te migawki oburzają oburzonych). A przecież nie o tym to opowieść. Przewrotnie, Czyja babcia? to czysta empatia.  I... bardzo mądra babcia.

*


Wydawnictwo STENTOR, 2008 

środa, 14 marca 2012

"To wszystko rodzina" Alexandra Maxeiner, Anke Kohl

RODZINA. Jakie macie skojarzenia? Encyklopedyczne małżeństwo-dzieci-krewni? A rodziny patchworkowe, tęczowe (jednopłciowe), adopcyjne, bezdzietne? Macocha, surogatka, rodzeństwo przybrane/przyrodnie, wioski dziecięce? To wszystko rodzina! Czas rozszerzyć utarte, przeterminowane  schematy. Czas dogonić współczesność.  Z pomocą przychodzi nowa pozycja Czarnej Owieczki. Rzetelna, solidna, precyzyjna. A dzięki ilustracjom (swawolnym, z przymrużeniem oka) - po prostu wesoła.

Ale ale! Rodzina to nie tylko gąszcz pokrewieństw. To zapachy, zdrobnienia, specyficzne nawyki. "W niektórych domach panuje gwar. Wszyscy mówią dużo i głośno, grają na instrumentach, często się kłócą, biegają i tupią, chrapią albo głośno puszczają bąki. W innych domach zawsze jest bardzo spokojnie. Wszyscy mówią cicho albo wcale się nie odzywają. Nikt nie puszcza bąków, a jeśli już, to tylko w łazience". A każdy z tych domów unikalny. Jedyny. 

PS. Czy wiecie, że we Francji do macochy mówi się "piękna mamo", a do ojczyma "piękny tato"? Ładne, prawda? Z kolei w Szwecji nowych przybranych rodziców nazywa się "plastikowymi". Takich ciekawostek tu cały wór.


Wydawnictwo Czarna Owieczka, 2012

piątek, 9 marca 2012

"Cukierek dla dziadka Tadka" Ivona Březinova

"Wszystko zaczęło się do tego, że dziadzia Tadzia przyprowadziła do domu policja. Janek był wtedy jeszcze całkiem mały, ale przypatrywał się bardzo uważnie, by nic mu nie umknęło. Nie rozumiał tylko, dlaczego żaden z policjantów nie mierzy do dziadka z pistoletu. I nawet mu kajdanek na ręce nie założyli. Jaś był rozczarowany. W telewizji widział lepszych policjantów." 

Dziadek (a właściwie pradziadek) Tadek nie popełnił żadnego wykroczenia. Po prostu zapomniał jak trafić do domu.  I tak, niepostrzeżenie do domu Janka wkrada się choroba Alzheimera. Po cichutku, na paluszkach. Dobrodusznie nazywana sklerozą, wyrazem nieuchronnej starości czy ot dziwactwem siwiutkiego staruszka. Wkrótce wychodzi z ukrycia i rozgaszcza się na dobre. I na złe. Na śmiesznie (jak wtedy gdy dziadzio Tadzio zapomina, że zupy nie je się widelcem) i strasznie (gdy nie może sobie przypomnieć jak zahamować rozpędzony samochód). Nierzadko przynosi rodzinie wstyd, rodzi kolejne kryzysy, ale nade wszystko - wyzwala niewyczerpalne pokłady wyrozumiałości i miłości. Zbliża. 

Bardzo dobra to książka. Wbrew pozorom i terapeutycznej mocy - nie tylko do chwycenia w razie nagłej potrzeby. To po prostu świetnie napisana (i  przetłumaczona!) proza. Zamiast moralizować - odsłania codzienne perypetie związane z postępująca chorobą. Zamiast straszyć - emanuje ciepłem, zaraża prostolinijnością. A wszystko z perspektywy pięcioletniego Janka, przyszłego wynalazcy leku na Alzheimera.


Wydawnictwo STENTOR, 2008

wtorek, 6 marca 2012

"Kto jest samotny?" Stina Wirsen

Czyżby kolejna miałka, banalna książeczka wylosowana ze piętrzącego się stosu dumnie (i szumnie) zwanego bajkoterapią? Nic z tych rzeczy. Niech Was nie zmyli jej rozmiar! Kto jest samotny? to wielki potencjał w małym formacie. To książka nie tyle do prze-czytania, ile do prze-rozmawiania. Inspirująca, prowokująca. I niełatwa. Bo wbrew opinii dorosłych (czyżbyśmy już zapomnieli?) niełatwe jest życie dziecka. A właściwie misia. 

Miś jest sam, choć tego nie chce (spójrzcie tylko na jego spojrzenie z okładki). Aby wybrnąć z niewygodnej sytuacji postanawia znaleźć sobie kompana do zabawy - dzwoni do ptaka, kota, królika. Niestety żaden z nich nie ma ochoty na towarzystwo misia. To boli. Boli zwłaszcza kategoryczne i pozbawione skrupułów NIE w wydaniu królika. Kompletnie nieczułego na prośby i rozpaczliwą desperację ("głupi, głupi królik!"). Miś jednak nie poddaje się, szuka innego sposobu na samotność. Wyciąga kredki. Stopniowo, krok po kroczku, bazgroł po bazgrole, przesycone złością ("brzydkie, brzydkie!") pokreślone rysunki nabierają kolorów, łagodności. I wtedy do drzwi dzwoni kot. Zaprasza misia do zabawy. Nie zgadniecie co zrobi miś. Miś odmówi. Teraz jest sam, bo chce być sam.


Wydawnictwo STENTOR, 2008

piątek, 2 marca 2012

"Buziaki, całusy, pocałunki..." Carina Bodstrom

Jakimi czytelnikami są Wasze dzieci? Zachłannie połykającymi każdy tekst - od metek, etykiet na butelkach, przez gazetki reklamowe, na książkach skończywszy? Dla których czytanie to niemal czynność fizjologiczna? Czy może czytelnikami elitarnymi, selektywnie i według nikomu nie znanych kryteriów rozdzielającymi pulę miłości do książek? 

Czas na coming out. Mój syn to zdecydowanie typ drugi. Zadzierający nosa, nieprzewidywalny w wyborach. W stanie permanentnego niedosytu. Ale! Jeżeli w ręce wpadnie mu książka z tym CZYMŚ (niemożliwym do zidentyfikowania i wychodzącym poza wszelkie ramy logiki), wtedy fali uwielbienia nie ma końca. Tak było z Bintą, Melą, czy Mamokiem, które, otoczone nieprawdopodobną czcią, do dziś zajmują honorowe miejsce na półeczce z książkami. Ostatnio dołączyły do nich Buziaki, całusy, pocałunki... Najszlachetniejszy skarb. Moje dziecko zabiera je do przedszkola i na spacer (ba, ma je przy sobie przemierzając bezkresny dystans salon-kuchnia!), pilnuje jak oka w głowie; z nimi je, bawi się, i - rzecz jasna - śpi. Czy istnieje lepsza rekomendacja?


Wydawnictwo Czarna Owieczka, 2012