czwartek, 12 kwietnia 2012

"Łódeczka" Randall de Seve, Loren Long

"Pewien chłopiec miał łódeczkę. Zrobił ją z puszki, korka, żółtego ołówka i białej szmatki. Oto historia tej łódeczki"

Historia niepozorna, a jakże pojemna. Dosłownie - o łódeczce, która pewnego dnia zrywa się ze sznurka i wypływa na otwartą przestrzeń jeziora. Tą o której skrycie marzyła. Tą, która okazuje się nieprzyjazna i pełna zaskakujących przygód. Która nie daje poczucia bezpieczeństwa (jak chłopiec), a wzbudza ogromną tęsknotę. 
Między słowami - o sile przywiązania, o bolesnej stracie, o pokusie roztaczania nadmiernej opieki ("szklanego parasola"), o potrzebie niezależności. I o pięknych powrotach. Bo łódeczka wraca - dużo silniejsza, bogata w cenne doświadczenia. Teraz już dobrze wie, gdzie chce być. A chłopiec? Chłopiec dalej trzyma łódeczkę na sznurku, ale co jakiś czas pozwala jej trochę samej popływać.

Lubię takie proste historie. Współczesne przypowieści przesycone wachlarzem emocji. Bez krzty zadęcia dydaktycznego, a przecież wielopoziomowe, przemycające ważkie treści. 
A moje dziecko? Nie miało wyboru, wpadło po uszy (po cichu zdradzę: mieszkamy nad morzem, a jego grupa przedszkolna to... "marynarze"). 

Zerknijcie jeszcze na wyśmienite ilustracje Lorena Longa, wykonane klasyczną techniką malarską.
                                       

Wydawnictwo STENTOR, 2008

2 komentarze:

  1. Własnie trzymam tę książkę w rękach i jestem zachwycona! Piękne ilustracje i treść, która daje ogromne pole do rozmowy z dzieckiem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ilustracje Lorena Longa mnie przyciągnęły do tej książki. Piękne?
    http://dzieciaczkowe-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń