środa, 23 listopada 2011

"Nusia i bracia łosie" Pija Lindenbaum

Nie ulega wątpliwościom, że Pija Lindenbaum jest doskonałą obserwatorką dzieci. Wykreowana przez nią Nusia jest prawdziwa. Niemal podejrzana, podsłuchana, następnie przelana na papier i przepięknie zilustrowana. 

Mam jednak kłopot z jednoznacznym ustosunkowaniem się do tej książeczki. Sami zobaczcie.

Nusia (jedynaczka) bardzo pragnie mieć rodzeństwo. Pewnego dnia jej marzenie spełnia się - u progu domu nieoczekiwanie spotyka trzech braci. Tyle, że łosi. Nic nie szkodzi! Nusia zaprasza zwierzaki do swojego pokoju, cierpliwie proponuje kolejne zabawy. Niestety wszystko idzie nie tak. Na początku Nusia próbuje nawet przymykać oko na porozrzucane klocki, chwali talent plastyczny łosi, mimo, że rysują tylko burze i noże. Jednak w pewnym momencie miarka się przebiera. Nieokrzesani bracia wywracają uporządkowane życie dziewczynki do góry nogami. Wywracają też jej pragnienia. Nusia nie chce już mieć rodzeństwa. Dostała przecież porządną lekcję. Tym przesłaniem kończy się książeczka.

I tu moja zagwozdka.

A może Nusia to rzecz wyłącznie o oczekiwaniach i tym jak różnią się od rzeczywistości?
Może to pociecha dla jedynaków?
Może wręcz przeciwnie, ma dodawać otuchy rodzeństwom?

Niestety Nusia mnie nie porywa. Nie porywa też mojego dziecka.


Wydawnictwo Zakamarki, 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz