środa, 7 grudnia 2011

"Kotek, który merdał ogonem" Gerard Moncomble, Paweł Pawlak


A było tak. Parę lat temu znamienity ilustrator Paweł Pawlak wymyślił sobie opowieść o kocie (Psocie). Jednak zamiast podjąć się jej spisania, z niewiadomych powodów namówił do tego francuskiego przyjaciela Gerarda Moncomble, po czym sam (swoją!) bajkę przetłumaczył i rzecz jasna, zilustrował. W rezultacie tego przedziwnego ambarasu powstał klasyczny... klops. A szkoda, ponieważ historia ma sens: kot, który ukrywając się za przebraniem, musi na pewien czas zostać psem, bo tylko tak może uczyć się w szkole (dostęp do niej mają wyłącznie psy). Nauka idzie mu całkiem nieźle - dorównuje kolegom pod względem merdania ogonem, sika pod odpowiednim kątem, ślini się na widok kości. Do czasu, gdy na jednej z lekcji dowiaduje się, że koty to same ZŁO. Głupie, złośliwe, śmierdzą, drapią i gryzą. Należy je tępić, bezwzględnie likwidować i absolutnie nie mieć dla nich litości. Przerażająca forma indoktrynacji, prawda? Jakby tego było mało, Psot gubi psie przebranie i zostaje zdemaskowany. "On kot?! To łotr!" Na szczęście rezolutny Psot ma na koncie bohaterski czyn, którym zaskarbia sympatię psów, a historię prowadzi ku zamaszystemu happy end'owi.

Oprócz treści godne uwagi są także ilustracje: kolażowo-wycinankowe, wychodzące poza płaszczyznę kartki, nad wyraz dynamiczne. 

Kuleje natomiast tekst - toporny, nierówny. Ni to prozatorski, ni poetycki (rymy pojawiają się tu i ówdzie, po czym znienacka znikają, by znów wyskoczyć w niespodziewanym miejscu). Na głos dziecku czyta się niewygodnie. Nie sposób pojąć logiki wersyfikacji, złapać rytmu.

Może po francusku brzmi to lepiej? 


Muchomor, 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz