sobota, 24 grudnia 2011

"Zaczarowane historie" Maria Ewa Letki, ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska

Zwycięstwo w konkursie polskiej sekcji IBBY Książka Roku 2010 w kategorii literackiej, a chwilę później prestiżowe Pióro Fredry podczas 19. Wrocławskich Promocji Dobrych Książek (nagroda niezwykła, bo po raz pierwszy w dziejach konkursu przyznana książce dziecięcej). Obok TAKIEJ książki nie można przejść obojętnie.

Książki przepięknej: ciut niedopowiedzianej, nostalgicznej, ale i nie pozbawionej subtelnego humoru. Sprytnie uwspółcześnionej (zamiast "za siedmioma górami, za siedmioma lasami", "dawno, dawno temu", czytamy "nie tak daleko stąd", "w nocy z trzydziestego pierwszego marca na pierwszego kwietnia"). Napisanej lekkim, bardzo prostym językiem. Bo Zaczarowane historie nie uwodzą bogatymi metaforami, nie kuszą wyszukanymi epitetami, a mimo to (dzięki temu?) są na wskroś poetyckie. W połączeniu z czarownymi ilustracjami Elżbiety Wasiuczyńskiej - również nasączonymi wszechobecną tu tajemniczością - momentalnie otwierają wyobraźnię i zachęcają do własnych interpretacji. Jedenaście historii, kolejna piękniejsza od poprzedniej.

O nadgorliwej wróżce, która wciąż czuła niedosyt w uszczęśliwianiu ludzi, aż w końcu zaczęła spełniać życzenia zanim zdążyli oni nawet pomyśleć czego tak naprawdę pragną.
"Z początku ludzie byli szczęśliwi, że tak szybko spełniają się ich zachcianki, ale z czasem poczuli się trochę oszołomieni. Zaczęli więc nazywać wróżkę za dobrą wróżką. Niekiedy nawet dodawali słowo stanowczo."
O czarowniku, którego nikt nie zauważał i który w akcie rozpaczliwej desperacji przemalował swój zadbany, biały dom na czarno i ściął wszystkie otaczające go kwiaty: róże, astry, aksamitki, niezapominajki. Rozgoryczony obojętnością sąsiadów liczył na to, że wreszcie zostanie dostrzeżony.
"Ale każdy tylko rzucał okiem i szedł dalej. Nikt nie zapytał, co się stało i dlaczego ten śliczny biały dom jest teraz czarny, i gdzie się podziały kwiaty..."
O pewnej parze, która zmęczona wielkomiejskim gwarem postanowiła zamieszkać w odludnym miejscu. Wkrótce okazało się, że do ich domku ukrytego wśród drzew co i rusz trafiają potargani życiem ludzie. Wszyscy opowiadali, że przywiodła ich lampa w oknie, która kiedykolwiek się przyszło, zawsze świeciła jasnym blaskiem.

I wiele, wiele innych.

Na dobrą noc, na dobrą rozmowę. Na dobre Święta.


Wydawnictwo Bajka, 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz